Falkowska z medalem na PŚJ w Quebeku. Jesteśmy gotowi na mistrzostwa świata
Wszystko po to, by przyzwyczaić się do lodu oraz do wysokości – mówił kilka dni temu Dariusz Kulesza,
trener reprezentacji Polski juniorów w short tracku.
W dniach 21-23 lutego biało-czerwoni mieli jeszcze zaplanowany start w Quebeku, gdzie zorganizowano zawody Pucharu Świata Juniorów. Choć jak zawsze potraktowano je jako sprawdzian przed MŚJ, to jednak każdy start jest bezcennym doświadczeniem dla młodych zawodników i chęcią zdobycia medali. A krążek w największej prowincji Kanady wywalczyła tylko Anna Falkowska, która była trzecia na 500 metrów. Na tym dystansie o podium otarła się również Kornelia Woźniak, która na metę przyjechała jako czwarta.
Na pewno bardzo się cieszymy ze zdobytego medalu, ale jak zawsze pozostaje duży niedosyt. W finale kobiet na 500 metrów mieliśmy realną szansę na zdobycie drugiego i trzeciego miejsca, bo we wszystkich biegach Kornelia Woźniak udowadniała, że jest gotowa na miejsce medalowe – ocenia Kulesza.
Niewiele do medalu brakowało również Hannie Mazur, która łączy tor długi z krótkim. W Quebeku na 1500 metrów była szósta w finale A.
Niestety jej szanse na krążek przekreśliły małe błędy taktyczne – mówi Kulesza.
Na tym samym dystansie Michalina Wawer w finale B była czwarta, co dało jej 11. pozycję w całych zawodach.
W pozostałych indywidualnych wyścigach Polacy zajmowali miejsca poza pierwszą dziesiątką, choć Krzysztof Mądry po rewelacyjnych kwalifikacjach na 500 metrów w ćwierćfinale zaliczył niespodziewany upadek. Kibice na pewno mogli liczyć również na medale w sztafetach. Zarówno męska, jak i żeńska pojechały jednak w finałach B. Panowie w składzie Krzysztof Mądry, Adam Makuch, Noël Vreuls i Tymon Hryniewicz na metę przyjechali jako trzeci, a panie (Falkowska, Mazur, Wawer, Woźniak) jako drugie. Sztafeta mieszana (Mazur, Woźniak, Mądry, Vreuls) już w półfinale otrzymała karę od sędziów. – Po raz kolejny popełniamy błędy, których powinniśmy unikać – rozkłada ręce Kulesza.
Do mistrzostw świata juniorów Polakom nie zostało wiele czasu, bowiem zawody w Calgary rozpoczną się już 27 lutego i potrwają do 2 marca.
Mamy dużo wskaźników, które mówią nam o formie zawodników i wiemy, że wykonaliśmy dobrą robotę, a zawodnicy są gotowi na ściganie się z najlepszymi na świecie. Stąd ten niedosyt ze straconych szans medalowych – ocenia Kulesza.
Tak naprawdę o zdobywaniu medali podczas mistrzostw świata juniorów będą decydować dyspozycja dnia oraz chłodna głowa w najbardziej stresowych momentach.
Jak Polacy wykorzystają krótki czas przed kluczowym zawodami w sezonie?
Mamy tylko trzy dni odpoczynku, więc ten czas poświęcimy głównie na regenerację – kończy trener naszych juniorów.